niedziela, 27 czerwca 2010

Podziękowanie

Kochana Madziu

Pragnę podziękować Ci za wszystko. Mieszkamy na wsi już 1,5 roku i nie wiesz nawet jak się cieszę bo przyczyniłaś się do realizacji moich marzeń. Wiem Słonko że wiele nas to kosztuje wysiłku i samozaparcia mamy problemy finansowe, misiu często chodzi z pochmurną miną, zmartwiony jednak jak wielkie to jest szczęście widząc Cię rano uśmiechniętą bo budzi Cię pies z rozmachanym ogonem i robiącym nieziemską sadzonkę (sadzonka botaniczne określenie na roślinkę przygotowaną do zasadzenia, jednak w przypadku naszego psa wzięło się to od tego że sadzi nam się do łóżka przy czym tak głową wpiera się w człowieka jakby chciał go z tego miejsca przesunąć), następnie po otwarciu okna słychać już rozpoczęty koncert świergotu ptaków - nigdy nie trafiłem na początek koncertu - chyba 6-7 rano to za późno aby załapać się na początek występu.
Zamieszczę zdjęcie gołębia bo na razie nie udało mi się uchwycić jakiegokolwiek innego ptaka - albo uciekają a z szybko albo brak aparatu pod ręką


Po poprzedniej właścicielce pozostał nam ogród kwiatowy który to tak z zacięciem w zeszłym roku plewiłaś a kiedy już pozostały tyko piękne kwiaty bez ani jednego chwasta - przyszła powódź i zamuliło szlamem cały nasz ogródek. Szkoda mi było że się tak natrudziłaś ale zobacz jak w tym roku zakwitły znowu róże. Lubie róże są jak Ty śliczne - szkoda że nie mamy białych bo one najbardziej oddają Ciebie - delikatna piękna i taka niewinna w tym wiejskim mikro świecie.

Na róży są krople deszczu to tak jak u Ciebie krople łez wywołane wzruszeniem zdenerwowaniem na męża a czasami tak bez powodu bo akurat jesteś na parę dni przed dniami w których to mąż może zapomnieć o ..... i wybrać się na ryby bądź pooglądać telewizor wieczorem .
Kochana to mój pierwszy list od nie pamiętam kiedy - zawsze lubiłem pisać do Ciebie - pamiętasz czasy chodzenia i narzeczeństwa jak często będąc daleko od siebie pisaliśmy do siebie listy i na każdy z nich czekaliśmy z utęsknieniem. Ach..... - tu pojawiło się rozrzewnienie zakłócone chwilowo prze Twoje słodkie chrapnięcie - a może to Bosmana. A na dodatek teraz Bazyl miauczy za oknem .
Pisanie listu kiedy śpisz teraz kołomnie i w codzienności przebywamy razem jest trudniejsze ale mimo to podjąłem się prowadzenia bloga prze pisanie do Ciebie
Kocham Cię i do miłego usłyszenia i zobaczenia - dobra widzę Cię ale myślę że do słodkiego pogadania.

Twoja słodka
Panda

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz